Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/142

Ta strona została przepisana.

jeszcze mieć mogą, a życia drugiego nie. Ale mnie nie okpią. Zostawię skradzioną rzecz na miejscu, niech sobie radzą, jak chcą — zadecydowałem.

W pół godziny później siedziałem na promie. Ścieżka mi się gdzieś zgubiła, a skały stawały się coraz bardziej niedostępne, to też przyjąłem nadarzającą się pomoc i rad z niej byłem. Tu, na halach, człowiek nie może być tak bardzo wrażliwy na prawne drobiazgi. Niema rzeczy tak złej, która by się na coś nie przydała. Zdarzyć się może, że się i prom ukradnie!

III.

Zresztą nie byłto żaden prom lecz płaska, czworokątna, szeroka tratwa z desek zbitych końcami. Wiosła były długie jak maszty, a przecież mogłem je zaledwie w wodzie zanurzyć, siedząc na samym środku.
Leżąc niemal, pracowałem porządnie, czasem posuwałem się środkiem, niekiedy z powodu wydmy piaszczystej, szedłem znów kawałek lądem i tak krok za