Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/144

Ta strona została przepisana.

też jest szlachetna — angielska! Kilka pcheł ścierpię! Tymczasem przez noc deszcz się wyleje, a nazajutrz znów będzie pogoda.
W kilka godzin później znajdowałem się w drodze poprzez grzbiet górski na hale. Nie pchły mnie odstraszyły... ani właściciele schroniska, którzy przyjęli mnie dobrze, napełnili mi torbę dobremi wiktuałami po nizkiej cenie i wogóle uprzejmi byli i serdeczni. Ale było tu tylka jedno jedyne łóżko gościnne, a przedemną już zawitał tu gość jakiś. Iść zaś do stodoły i tam się położyć, skoro było łóżko, trąciło niedelikatnością zarówno względem domowych jak owego gościa. To też odpocząwszy przy kawie i wyładowawszy torbę i wór zapasami, nagle nabrałem ogromnej ochoty do pójścia w góry, tym bardziej, gdy się dowiedziałem, że Lars Haaland, ów krewniak mój, jeszcze bawi w szałasie za rzeką, a miał zamiar schodzić już z trzodą... jutro napewno... nie dziś, przypuszczali. Upewniali mnie przytym, że prom znajdę bez wszelkiej wątpliwości — gdyby się znaj-