Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/159

Ta strona została przepisana.

jakie by się mogło przytrafić, o najbliższej przesyłce koniczyny, której się spodziewa z domu wraz z żywnością... albo o dziewczętach. O górskich boginkach... inne bowiem rzadko się tu zaplączą.
Leżę i wiercę się. Kości mnie bolą od tego twardego posłania, ale to ustępuje, gdy się wyprężę. Na dworze szumi rzeka, twardo, ostro; jużto pluszcze, to znów huknie przeciągłym, wysokim krzykiem — dziwne te nagłe zmiany tonów! To góry grają, to skały odzywają się wielkim głosem. Silne podmuchy wiatru wionęły nagle, nastąpiło zamieszanie i dzika pieśń to głuchła to znów podnosiła się mocniej i płynęła niby huk morza.
Na dworze słyszę, jakoby kroki czyjeś, niekiedy tak wyraźne, że tylko czekam, kiedy drzwi się otworzą i coś wsunie swoją głowę lub ujrzę wielką, otwartą paszczę. Bóg wie, co mi się może ukazać, bo na halach mieszkają rozmaitego rodzaju duchy. Tu przecież powstała pieśń ludowa. Jeżeli ktoś chodzi po tych halach, zatopiony w sobie i słucha i patrzy, posłyszy i zobaczy wszyst-