Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/161

Ta strona została przepisana.

i szumie. Chwilami zdało mi się, jakobym się zlewał z temi rozpętanemi siłami. Dzika, napół ze strachem zmieszana radość ogarnęła mnie. — Świat się rozprzęga — wszystko płynie... pędzimy do morza... pędźmyż więc!

V.

I znowu nastał dzień.
Wśród gęstej mgły posuwałem się z góry na górę, poprzez wodospady, wądoły, parowy i grzbiety, a coraz dalej, a coraz wyżej. Szum rzeki przycichł i ustał. Zaległa cisza, majestatyczna cisza na tych górach tonących w obłokach. Im wyżej się wspinałem, tym szło mi się lżej. Wtym nagle rozjaśniło się. W tej samej chwili stanąłem na szczycie i rozległy widok otworzył mi się na Setisdal.
Teraz już same nogi mnie niosą. Ścieżka idzie prosto i kończy się na dole. Wielkie błonia i niwy rozpościerają się we wszystkich kierunkach. Tu trawy rosną niezasiewane. Piękne zagrody można by tu pobudować na tych bło-