Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/168

Ta strona została przepisana.

Od opisu wycieczki do miasta, z której powrócił, przeszedł zręcznie do opowiadania o jakimś rodzie, które to opowiadanie pod wielu względami przypominało islandzkie sagi, a pochodziło z górnego Setisdalu. Przedmiotem jego była zawiedziona miłość, żal i zemsta, hulanki, zabójstwa, szaleństwa — byłto obraz o barwach jaskrawszych, niż te, do których przywykliśmy. Ale mnie wyszło z pamięci podanie, a utkwił opowiadający. Byłto najlepszy narrator, jakiego w życiu słyszałem. Cały utonął w tym, co opowiadał; siedząc spokojnie, zmieniał tylko wyraz twarzy, spojrzenie i ton głosu, stosownie do treści opowiadania. Byłto nowy, norwezki styl baśniowy, czysty a pewny, dawny z dźwięku i dosadności, lecz z nowszym rysem jakiegoś miększego, śpiewnego tonu. A język giął się i oplatał lekko myśl, na którą zawsze znalazł się u niego odpowiedni wyraz.
Siedziałem milczący i przygnębiony, przysłuchując się. Tu należałoby się uczyć języka norwezkiego; a ja straciłem najlepsze lata nauki daleko stąd.