Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/25

Ta strona została przepisana.

śmiało powiedzieć, że tu spoczywa człowiek, który się zmarnował, który... no, powiedzmy po prostu: który umarł, ponieważ się źle pokierował — odezwałem się, gdyśmy wysiedli z tramwaju.
— Nie, tego nie mogę powiedzieć. Mógł był wybić się tak dobrze, jak każdy z nas, gdyby był posiadał choć odrobinę zastanowienia.
— Ale jeżeli go właśnie weźmiemy tylko takim, jakim był.
Znajomy mój znów wzruszył ramionami.
Czegoś podobnego nigdy nie można z całą stanowczością twierdzić — powiedział. — Jeżeli człowiek jakiś się zmarnuje, nie można nic innego powiedzieć, jak to, że Opatrzność tak chciała.
— Ach, tej łatwo jest wszystko przypisać – mruknąłem.
U wejścia na cmentarz stała mała budka drewniana z krzyżem na szczycie. Weszliśmy. Budka ta bowiem jest tutejszą kaplicą cmentarną.
Uboga, czarna trumna stała na dwóch kozłach, na środku kaplicy, naprost wejścia. Przybrana była w wieńce z wstęgami barwy norweskiej. Niedaleko, na