Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/26

Ta strona została przepisana.

kilku innych kozłach stała trumienka dziecięcia jeszcze uboższa, jeszcze czarniejsza, bez wieńców i szarf. Niebawem weszło kilku ludzi, niosących jeszcze jedną trumienkę, którą postawili również na kozłach. Tak więc przyjaciel nasz miał się dostać do ziemi w gronie dzieci.
Nie spóźniliśmy się bynajmniej. Trzeba było nawet jeszcze czekać, ksiądz chował jakieś inne zwłoki... ruch panował na cmentarzu, jak zawsze w takie dni wiosenne; a był tylko ten jeden ksiądz na miejscu, proboszcz tutejszy znajdował się na uroczystości otwarcia sejmu. Musieliśmy to przyjąć ze spokojem i uzbroić się w cierpliwość.
Śmierć ma w sobie coś, co sprawia, że człowiek, znalazszy się wobec niej niebardzo się niecierpliwi. Czekaliśmy w milczeniu. Orszak pogrzebowy składał się przeważnie z jego przyjaciół robotników. Z inteligiencji dojrzałem zaledwie dwuch lub trzech najwyżej, wliczając w to i siebie. Wszyscy byli w Storthingu. Konserwatysty, rozumie się, ani jednego.