Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/36

Ta strona została przepisana.

żyły do świata, a zwłaszcza szatan trzymał mnie jeszcze mocno w swoich szponach przez moje zamiłowanie do teatru.
Bywałem w nim często, na miejscach po ośmnaście szylingów albo, gdy krucho było, po dwanaście; powtarzałem sobie w duchu, że choćby teatr miał mnie zawieść wprost do piekła, będę tu chodził.
Wiedziałem, że to przecież nie potrwa długo... wcześniej czy później nawrócę się i wejdę na dobrą drogę. Wiedziałem, że światowa rozkosz spokoju mojej duszy dać nie może — słyszałem to tyle razy, a przytym trudno było przewidzieć, jak długo człowiek będzie mógł tak żyć, licząc na cierpliwość Pana Boga. Na cienkiej nitce wisi się ponad otchłanią piekielną, każdej chwili może się nić przerwać i zabawa skończona!
Ale nie należałem do tych, którzy mogą być zbawieni w zwykły sposób. Lekkomyślne miałem usposobienie i płochy umysł; trwoga przed życiem przyszłym nie nawiedzała mnie nigdy: cóż z tego, żem się nawet przyznawał do grzechów, skoro nie czułem skruchy i żalu? Mój