Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/44

Ta strona została przepisana.

rząc nas bystremi oczyma. A zawsze ostatnie spojrzenie dostawało się Tyrolczykowi... złościło mnie to, alboż to ja brzydki jestem, czy co?
Za dziewczętami szli chłopcy rozmaitego stanu: wielcy, ciężcy czeladnicy w letnich spencerach, czarno ubrani, zakurzeni artyści i studenci z laskami, w okularach, z cygarami w ustach, dumając nad tym, jakie też przygody czekają ich dzisiejszego wieczoru. Byli między niemi i panowie niewiadomych zawodów, ale wszyscy zdawali się zgadzać na pewnym punkcie a mianowicie: ani jednej myśli nie poświęcali swojej nieśmiertelnej duszy, a Pan Bóg patrzał na to wszystko i nie grzmiał!
Ja i moi przyjaciele szliśmy prostą drogą do celu, niemal w całkowitym milczeniu. Rozmawialiśmy trochę o pastorze Hermansenie, zresztą zamieniliśmy chyba tylko kilka obojętnych słów o pogodzie.
Z każdego rogu ulicy uderzały w oczy afisze teatralne: Marja Stuart w Szkocji, muzyka Ryszarda Nordraaka! Za kilka godzin podniesie się zasłona, rozpocznie