Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/60

Ta strona została przepisana.

podchodzącego do księdza i szeptającego z nim. Czego on może chcieć?
Ksiądz słuchał z brwiami podniesionemi, nakoniec zdawało się, że uległ, chociaż niechętnie i skinął głową. Widocznie chodziło o coś, ale o co?
Niebawem zaspokoiłem swoją ciekawość. Mój szewc wszedł na mównicę. Więc mój szewc będzie przemawiał! Przysiągłem sobie wtedy, że nigdy już nie dostanie moich butów do łatania.
Stał chwilę z oczyma spuszczonemi. Myślę, że modlił się o łaskę znalezienia słów odpowiednich. Ach, jak też niemądrze wyglądał. — Et, będę mu dawał buty łatać, byle się sprawił krótko — pomyślalem. — A dlaczegóż nie miałby się krótko sprawić? Taka szewcka dusza nie będzie chyba miała dużo do powiedzenia.
Nie, on rzeczywiście nie miał nic wielkiego do powiedzenia. Hm.. Ale skoro nikt z tych, którzy mają większe dane do przemawiania, niż on... skoro nikt z tych nie zabrał głosu, pozwoli sobie w prostocie swojej przedstawić... tak, właściwie chciałby tylko coś opo-