Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/67

Ta strona została przepisana.

oczy we drzwiach — a może udałoby się?... Gdy rozważę wszystko, to przecież mnie tu nikt prawie nie zna!
Ale ten straszliwie pusty środek sali, a ci przy mównicy mają taki dobry punkt obserwacyjny. Że też te ławki nie stoją tak, aby mogły stanowić pewną osłonę!
Nie było rady. Straciłem nadzieję po raz najostatniejszy. Było jeszcze siedm, do ośmiu minut. Może Bölle ten raz jeden powie krótko? Może duch nie spłynie na niego? — przecież to się zdarza.
...aby otoczył nas Twój duch święty tak, iżbyśmy doznali łaski przejrzenia, abyśmy prawdziwie i głęboko uznali, jak słabi jesteśmy i jak sami z siebie nic nie możemy zdziałać; abyś dodał nam sił i kierował nami, a zwłaszcza temi najmłodszemi z pośród nas, aby nie stali się rozbitkami w tym wielkim mieście...
— Nie, żadnej nadziei! Natchnienie się zbudziło — namaszczenie i łaska święta wylewały się potokiem słów. Nie skończy przed półgodziną — niema co marzyć.