Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/69

Ta strona została przepisana.

ostrożnie, cichutko, ach! — Zamknęły się za mną, znalazłem się na dworze.
Po deszczu powietrze się ochłodziło i teraz, pod wieczór, rozchodził się błogi powiew wiosny. Niebo było prześliczne, a tarcza słoneczna, leżąca na grzbiecie górskim, błyszczała żółtą czerwienią i ulice były śliczne, i bruk, i chodniki — można niemi było zajść, gdzie kto chciał. I ludzie byli rozradowani, mój Boże, zabawią się nieco!
A i mnie Pan Bóg przebaczy, poprawię się napewno — tak, kiedyś — nie ulega wątpliwości, że się poprawię — tylko trochę cierpliwości!
I puściłem się w drogę. Przyśpieszałem kroku, biegłem niemal — paliło mnie pragnienie wielkiego miasta z jego pokusami i niebezpieczeństwami.