Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/70

Ta strona została przepisana.
ŚMIERĆ.

— Hm.
Wuj mój odchrząknął a koło ust jego zarysowało się coś, niby uśmiech.
Siedzieliśmy na ganku w ciepłe, słoneczne popołudnie i patrzyliśmy w ogród.
Opowiadałem mu właśnie o bracie, który martwy i zimny spoczywa w grobie.
— Hu, wujaszku, — wstrząsnąłem się — to musi być strasznie... to musi być strasznie umierać! —
— Hm — hm — hm — Tak się więc boisz śmierci?
Mizernie bardzo wyglądał wuj, gdy tak siedział w bujającym fotelu, otulony w pledy i futra, chociaż to było wśród lata. Powiadano powszechnie, że był