Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/74

Ta strona została przepisana.

jasnym. Nie miałem innego pragnienia... jak leżeć sobie tak i odpoczywać. Hm...
— Ach, jak to musiało być piękne!
— Hm. Widziałem bardzo daleko, nad sobą, w szerokim kręgu... tylko lazurowe niebo, które przechodziło w biel... w światło białe, coraz bielsze, hm. Drżące, migotliwe, białe światło, gęstniejące, gęstniejące... aż cały świat stał się taką jaśniejącą, białą mgłą. Nieskończone morze, morze chmur, powietrza i światła... A w pośrodku tego morza obłoków leżałem sobie wygodnie. Bardzo mi było dobrze.
Odchrząknął, napił się wody ze szklanki, która stała na stoliczku obok jego krzesła, a ja siedziałem cały zamieniony w słuch i drżałem z niecierpliwości, po oczach jego poznałem, że się coraz bardziej ożywiał.
— A nie dokuczał wujowi brak oddechu? zapytałem.
Potrząsnął głową przecząco.
— Tylko mi dobrze było... bardzo dobrze. Nie odczuwałem żadnego braku. Czułem się tylko tak lekkim. Hm. A wewnątrz tej białej, jasnej światłości... po-