Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/84

Ta strona została przepisana.

w powietrzu, jakiegoś trzasku, uderzenia. Siedzenie i osi wozu widziałem pomięszane w powietrzu... Hm. Nie czułem żadnego bólu. I ona zapewne także nie cierpiała... poznałem to po niej potym. Na twarzy malowało się tylko naprężenie, które nią owładnęło, gdy się koń spłoszył — leżąc zdawała się jeszcze trzymać lejce. Około ust wyraz silnej woli i pewność, że uda się jej dobrze wyjść z tego wypadku. Hm. Biedactwo! Żal mi jej było niezmiernie. Ale śmierć miała lekką.
— Słońce zapadało niżej, coraz niżej. Zrobiwszy sobie z ręki zasłonę, wpatrywałem się w obłoki na niebie. Wuj siedział z zamkniętemi oczyma i patrzał w ogród lub może w głąb swojej duszy.
...A teraz, w ostatniej mojej chorobie — ciągnął dalej — byłem już także blizki śmierci. Hm. Wstałem rano, jak zwykle, miałem się właśnie ubierać — gdy wtym podłoga jęła się zapadać podemną... Chciałem się na czymś wesprzeć, ale wszystko usuwało mi się... uciekało przedemną... jakaś siła, której się oprzeć nie mogłem, ciągnęła mnie w dół. Byłem