Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/86

Ta strona została przepisana.

łem jej, pragnąłem z trzeźwym, jasnym spokojem, wiedziałem, że nadejdzie. Wyciągnąć się i umrzeć!... co to za ulga będzie, co za ukojenie... Oto tak wygląda strach przed śmiercią, gdy przyjdzie zupełnie blizko... hm.
Jeszcze teraz zdaje mi się często, jakobym każdej chwili gotów był położyć się i wyzionąć ducha. — A to jest myśl tak pokrzepiająca.
Nierozsądnie jest wyobrażać sobie śmierć jako kościotrupa z kosą. Hm, to wymysł księży; ci ludzie nigdy nie widzieli śmierci. Ona wcale nie jest kościotrupem; to dobre, litościwe bóstwo, mężczyzna lub kobieta. Poważne, blade, surowe na pozór, ale gdy się zbliża, staje się ta surowa twarz łagodną, słodką. A oko jej wielkie, głębokie i pełne współczucia... hm... współczucia.
Hm-hm. Nie, ona nie życzy nam nic złego. Weźmie nas w miękkie objęcia i utuli do snu. A sen to będzie jasny, świetlany. Kołysać nas będzie w ramionach, aż zapadniemy w coraz głębszy... w coraz twardszy sen... A potym nagle rozjaśni się, jak nad ranem, kiedy mgła