Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/90

Ta strona została przepisana.

— Nie idzie człowiekowi robota, niezaczęta w swoim czasie.
— Tak, tak, niema rady! Trza zaczekać do jutra... abo może innego dnia w tygodniu. Bo, dziwna rzecz, jakoś nie wydaje mu się zaczynać wielką robotę od wtorku. A przecież to nie lada robota!
We czwartek rano zerwał się o ósmej: trzeba mieć cały dzień przed sobą, jeśli się chce co zrobić. Ach! przeciąga się, ziewa. Wciągnął szarawary, ziewnął dwa razy i podszedł do okna, popatrzeć jaka pogoda.
— Hm... coś to nie dobrze dziś z tą pogodą. Nie można przewidzieć, co dzień przyniesie. Prawdziwie, nie wiadomo, co może przyjść. Trzeda się mieć na baczności. Nie byłby on Larsem, gdyby się najpierw dobrze nie rozpatrzył!
Wdział jeden but. Zabiera się do drugiego, a od czasu do czasu spoziera przez okno.
Nakoniec wyszedł i zajrzał do klaczy swojej. Obrządziwszy ją, wrócił do izby, posilić się.
— Przecież to jest konieczne — medy-