Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/92

Ta strona została przepisana.

— Nie wygląda dziś pewnie — powiada — nie rad byś ta był dziś deszczowi.
Lars pykając, przytakuje głową.
Wyszła i znowu wróciła; krzątając się izbie zaszła do szafy, starej, pięknej szafy po pradziadach, w której wypisane były słowa z Pisma św. «Blogosławieństwo Boskie wzbogaca dom bez trudu».
Podchodzi do okna i wygląda. Zdaje się i jej, że niebo dziś jakieś podejrzane.
— Dyć ta nic takiego nie masz robić, coby ci tak pilno było — powiada — nie ucieknie ci nic... do jesieni daleko, a kto nie baczy na pogodę, może pożałować... Wprzódzi napij się kawy, dobrze?
Nalała mężowi filiżankę i wyszła. Po chwili wróciła, poszturgała coś koło pieca, dołożyła drew na ogień i kończyła.
— A skoro ci ta chodzi o to, znalazłaby się ta i w domu robota... chociażby i to wiaderko, coś tak dawno miał obić... mógłbyś i dziś zrobić. Dziewka narzeka, aż się przykrzy.
— A wy znacie ino jedną śpiewkę! — mruknął, pykając.
Wyszedł jednak; baba zmiarkowała,