Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/93

Ta strona została przepisana.

że idzie do komory z narzędziem rozmaitym. Niebawem wrócił z młotem, obcęgami, nożem i gwoździami.
— No dawajże tu to wiadro twoje! Nie będę się mógł spokojnie zabrać do innej roboty, póki ty nie będziesz miała swojego wiadra.
Baba wybiegła w dyrdki.
Kiedy skończył wiadro, godzina była tak późna, że nie warto było zaczynać roboty poza domem... No i patrzajcież! ha, zobaczymy, jaka to jutro będzie pogoda!
Rano deszcz padał. Następnego dnia pogoda była pewna, ale to była sobota, a któż w ten dzień zaczyna jaką wielką robotę?
W niedzielę wypoczął sobie Lars porządnie. Bo przecież jutro już na pewno musi się to zrobić.
Ale... W poniedziałek rano przypomniał sobie, że miał iść do Gardom rozmówić się o owcę, którą miał wziąć na jesień. Patrzajcież, że mu też to do krzty z głowy wyjść mogło!
Podreptał na miejsce i siedział długo, mówiąc o pogodzie i o innych rzeczach,