Strona:PL Garborg Utracony ojciec.pdf/18

Ta strona została przepisana.

cone; od ołtarza białego ze świecami i świętym kielichem jakieś święto, uroczystość jakaś rozlewa się nad ziemię, nad ludzi.
A dzwony śpiewają i błogosławią, a na ziemi tak cicho, a na grzechy i troski spływa ukojenie. Lecz tam, w tej wieży, w głębokich ciemnościach lęgnie się Zło. Tam czarownice praktyki swoje sztuką czarnoksięską odprawiają, krzywdę snują, nieszczęścia nawodzą, niechęć ślą i niedolę tym, którzy nie zagradzają im krzyżem, ofiarowaniem się i świętym silnym «Ojcze nasz» drzwi swoich i myśli swoich.
W godzinę północną, kiedy wszystko we śnie spoczywa, wychodzą ze źle strzeżonych grobów dusze, które nigdzie spokoju nie znalazły, i odszukują tu między swemi, co kochały i czego nienawidziły.
Mostem do niebios jest Kościół i wrotami piekielnemi, furtą między niebem, piekłem a ziemią, rozstajem dróg wielkim i krzyżowaniem się ich. Tutaj Nieznane przebywa, tutaj tkają moce jasne i ciemne, które losy snują, i wszystko, co istnieje, określają. Gdy się lud na święto zbiera, to święto jest. Sam Bóg schodzi, Ojciec, Syn i Duch święty; tam zaś Zło siedzi i palce swe gryzie, albowiem wtedy żadnej mocy nie ma. W słowach, których świat nie pojmuje, rozbrzmiewa dla umysłów dziecięcych prosta treść życia.
Domie stary, biały, opuściłem ciebie, jak wszystko, i obcy tutaj, jak wszędy, jestem. Od ciebie spokój idzie. Chętnie siaduję pod ogrodzeniem