Strona:PL Garborg Utracony ojciec.pdf/41

Ta strona została przepisana.
XX.

— Pomagać ubogim, — rzekłem, — to znaczy wychowywać nicponi.
— Nie — odpowiada — nie, jeżeli im własną pracą pomagam.
— Nicponi wychowują nicponie, włóczęgi w bogactwie się mnożą, jak robactwo w padlinie. Mali patrzą tak długo na wielkich, aż pomyślą: «i my chcemy żyć dobrze i bez trosk; lecz kto pracuje, drugich uczy pracować».
— Z pracy swej nie wiele więcej otrzymujesz, niż trzeba, aby samemu sobie pomóc — mówię.
On się uśmiecha.
— Nie wiesz jak mało jedna osoba potrzebuje. Obecnie nikt nie wie, jak rozpocząć życie za pieniądze. Lecz to głupota kosztuje więcej, niż jedzenie.
Mówię mu o społeczeństwie. Samo społeczeństwo wymaga tego, aby każdy o sobie myślał, o starości i potomstwie.
On odpowiada:
— Mnie tak mało obchodzi ta walka wszystkich przeciw wszystkim, którą ty nazywasz społeczeństwem. Cesarzowi oddaję, co jest cesarskiego, co należy poświęcić mu, chociażby to była krew albo ciało; w tym przewodnikiem pierwszym jest Dzieciątko Jezus; prawdziwe bowiem społeczeństwo zbudowane ma być na zespoleniu i pokoju,