pierwszą jego myślą po powrocie z dwudniowej nieobecności była ona.
Sam nie zdawał sobie z tego sprawy, jednak żałował, iż, spóźniwszy się na pociąg, przyjechał w nocy, gdy już wszyscy spali.
Był ciekawy, czy też jutro zapyta go, czemu nie przyjechał w południe, jak to powiedział.
Szedł po cichu, na palcach przez korytarz, ostrożnie otworzył drzwi i wszedł do swego pokoju.
Było bardzo ciemno, więc przedewszystkiem zapalił świecę i oto ujrzał na swojem starem hotelowem biurku pomiędzy flaszkami z sublimatem i karbolem biały chryzantem.
Kwiat ten był dlań tak niespodziewanem zjawiskiem, że chwilę przyglądał mu się z dziwnem uczuciem przyjemnego zdziwienia.
Wyciągnął rękę i ujął go w palce.
Delikatne strzępiaste płatki poczęły drżeć, bezwiednie Adam przytknął je do twarzy i uczuł jakiś zapach, który mu nie był obcy.
A zatem kwiat nie dostał się tu wypadkiem, ktoś umyślnie go tu zostawił.
Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/016
Ta strona została uwierzytelniona.