Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.

Ujął ją więc za rękę swemi obydwoma dłońmi i uczuł dziwny, nieoczekiwany dreszcz, który wstrząsnął całą jego istotą.
Nie rozumiał siebie, wszak tylokroć w szpitalu, przy badaniu pacjentek, zdarzało się, iż dotykał nietylko ich rąk, ale obnażonych pleców i piersi, były niekiedy między niemi młode, oraz bardzo ładne, a czynił to zawsze z obojętną troskliwością lekarza. Teraz w palcach swych, któremi ujął rękę tej kobiety, czuł niewytłómaczony ogień.
Przez sekundę patrzyli sobie w oczy wyczekująco.
— Czy da się wyjąć? — spytała.
— Spróbujemy — odparł — mam jednak nadzieję, że bez amputacji się obejdzie.
Rozśmieli się oboje.
Adam opanował się już, z pozorną obojętnością wyjął małe stalowe szczypczyki z pudełeczka, które miał przy sobie, i cierń wyciągnął.
— Pierwsza operacja udała się — zauważyła ze śmiechem.
Zaraz wyszli z pokoju, na korytarzu zatrzymała się, miała iść na dół, a on do siebie.
— Zaraz pan zejdzie? — spytała i naj-