Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/063

Ta strona została uwierzytelniona.

na kretyna, i powiedziała z wielką grzecznością, prawie słodyczą w głosie:
— Pan jest zdania, iż trzeba znać tylko artystów ze swego miasta.
Ta impertynencka słodycz jej głosu wyprowadziła go całkowicie z równowagi i wtedy, sam już nie wiedząc, co plecie, wyrzekł ze złością:
— Cóż to za poeta, o którym nie słyszało się?
Rozśmiała się głośno, poprostu parsknęła śmiechem, wtedy właśnie złączyli się z resztą towarzystwa, spytała ich więc o owego poetę, byli zdziwieni, że nie słyszał o nim, a jedna młoda panna zauważyła, iż o poecie tym uczyła się w literaturze i że wyszły już o nim specjalne studja krytyczne.
Lilith zatem nie dość, że zrobiła Adamowi z tego powodu przykrość, to jeszcze i ośmieszyła go przed wszystkimi, on jednak zamiast błąd uznać, z uporem przystawał dalej przy swojem, zaprzeczając talentu temu, którego nie znał.
— Tak, łaskawy panie — powiedziała mu w końcu Lilith — musi się pan na to zgodzić, iż po za zapisywaniem recept