objęła rosa, więc Lilith ujęła wysoko suknię w górę i poszła miedzą pomiędzy zagonami, aż doszli do lasu chryzantemowych aster, gdy miała już cały pęk w ręku, powiedziała, że musi jeszcze wyszukać jeden mały, maleńki aster, ucieszyła się, gdy znalazła nareszcie.
— W jakim celu? — spytał.
— To pan zobaczy.
Niezawodnie dla Jumarta — pomyślał — umówili się zobaczyć na tym raucie i dlatego ona idzie, a ja służę jako środek do celu, jako parawan, idę, jak baran, lecz cóż mnie to ostatecznie obchodzi? niech się bawią.
W gruncie rzeczy był zły, lecz postanowił pójść, aby wykazać, jak mu jest to obojętne.
— I piękny Jumart będzie zapewne na raucie? — zauważył.
— Prawdopodobnie — odparła obojętnie, poczem spojrzała nań, uśmiechnęła się leciuchno i dodała z ożywieniem:
— Naturalnie, obiecałam mu nawet, że przyjdę.
— Ze mną?
— Ach, o to mnie nie pytał.
Gdy wrócili, na werandzie jedna z pań
Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/068
Ta strona została uwierzytelniona.