Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/098

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przecież może pan panią przytrzymać.
Adam, drżąc, objął Lilith wpół i bezwiednie bardzo mocno przycisnął do siebie, ona przytuliła się zupełnie, jakby czekała tego objęcia i jakby za chwilę miała mu ofiarować swe upragnione usta.
Oboje tak zbliżeni czuli tętniące w sobie pulsa i wszystkie niezmożone potencjalne dreszcze, jakie wstrząsały ich ciałami, wdzierając się aż do duszy.
Te dwie istoty zespoliły się tak z sobą, iż były jakby jedną istotą, ponieważ z równą mocą pragnęły się wzajem i odczuwały rozkosz w tym przedsmaku rozkoszy, jaką mieć mogły.
Nie wiadomo kiedy znaleźli się przed hotelem, czekał tam już na Lilith Jumart, który przyszedł ją pożegnać, siedział bardzo długo.
Wogóle już dnia tego Lilith nie rozmawiała z Adamem, wpadła w wielkie rozdrażnienie i na jego nieśmiałe słowa odpowiadała impertynencko.
Miała wyjechać w nocy, weszła więc na chwilę do sali, aby pożegnać się z wszystkimi.
Adam przyszedł za nią, czuł się wy-