wiedzieliśmy, bo nie mieliśmy nic do powiedzenia.
A potem, przed moim wyjazdem, poszliśmy znowu w ową dolinę w ten ciemny, chłodny, ponury wieczór.
Szliśmy tuż przy sobie i również mówili o rzeczach obojętnych, choć można było tyle powiedzieć... Lecz czy także nie mieliśmy wówczas nic do powiedzenia?...
...I powracaliśmy ciemną, posępną drogą i tylko jasność pańskiej odkrytej głowy majaczyła, jak zjawisko w smutnym śnie.
Widzę z tych paru słów pańskich, napisanych na prędce, że uczyniłam panu jakąś przykrość, a tego nie chciałam i nie wiem, jakim się to stało sposobem.
Nieporozumienie, a z niem — dysonans, myślę jednak, że nanowo zapanuje harmonja. Jak pan widzi mimowolna przykrość, jakiej pan doznał, przyszła aż do mnie i to tak dalece, że aż czuję potrzebę dłuższego porozumienia się z nim i piszę cały list. Tego się pan Ada nie spodziewał!