Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

kiedy... A mieliśmy się zobaczyć za dni kilkanaście.

Lilith.


Naturalnie nie powinnam już pisać do pana wcale, jego bowiem impertynenckie milczenie mówi za siebie.
Piszę zazwyczaj odruchowo, być może, iż coś pana dotknęło.
Kazano mi leżeć w łóżku: silne zaziębienie. Czy jednak mogę leżeć i myśleć? Nie — oszalałabym.
Dziś w nocy reszta loiki trzymała mnie, miałam bowiem prawdziwą chęć wyskoczenia przez okno — o tak... na głowę. — No, ale życie jest na to, aby ludzie postępowali wbrew chęciom, aby się stroili w formuły, a przedewszystkiem prowadzili się rozsądnie.
Wprawdzie kpię z tego wszystkiego, jednak nie wyskoczyłam oknem, a nawet tej nocy nie napisałam do pana, choć także chciałam to uczynić.
I bardzo dobrze, że nie napisałam, wszystkie bowiem złe anioły i potępione siły byłyby rozwarczały się w mojej stalówce i spłynęłyby na papier słowa tak okrutne, iż nie zapomniałby ich pan ni-