dwie rozsnuwała się jakaś złotolita nić, niewidzialne, świetliste włókna coś nawiązywały... wciąż nawiązują i plotą węzeł.
Czy pan nie czuje, iż coś się stawa?
Aby to przeszło, trzeba, by które z nas rozcięło, ja nie uczynię tego, chyba pan. Ale ową złotolitą nić zadzierzgnęło fatum, a niema takiej mocy, coby fatum zmogła, po co więc usiłować!
Wkrótce zobaczymy się, bo się zobaczyć musimy.
Panie Ada, doprawdy żal mi naszych wspólnych wieczorów i wszystkich tamtych chwil... Podówczas bowiem wiedziałam, że pan udawał, że nie rozumie, a teraz postępuje pan tak, jakby zupełnie fałszywie rozumiał, lub jakby chciał przerozumować to, co jest bardzo piękne.
Chciałabym widzieć pana i porozmawiać długo, ale pan się obawia, pan nie chce, abym, przyjechawszy, widziała się z nim?
Myślałam, że dusza pańska chciałaby mieć na świecie drugą taką duszę, jak swoją.
Gdyby pan chciał być innym! Odrzucić od siebie te przesądy i zrozumieć...