Zaczęto się gromadzić, z posterunku przybyli żołnierze i rozpędzali kolbami.
Odeszłam z ciężkiem, bolesnem uczuciem — jakieś przeczucie rzeczy strasznej przyszło do mnie i listu, niesionego do pana, zawierającego w sobie wiele gorących słów, już nie mogłam wysłać, podarłam go.
Dlaczego trafiłam na tego wypadkowo, czy też umyślnie zabitego właśnie, gdy donosiłam panu o swoim stanowczym przyjeździe za dni kilka? i dlaczego ten trup trzymał w bladych, sztywnych palcach czerwone róże? Takie czerwone, jak tamta nasza, wonna róża i jak krew, która jeszcze parując, ściekała z jego przestrzelonej młodej głowy?
Wczoraj dopiero otrzymałam kartki pańskie obie razem. Sprawa mego wyjazdu wyjaśnia się, prawie wszystko gotowe, nie mogę jednak określić jeszcze ściśle terminu. Doniosę telegraficznie, zatem pan Ada będzie mieć czas wyjechać po mnie. Dziękuję, że panu przyszedł ten pomysł spotkania mnie w drodze.