Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

— Proszę, czekając na depeszę, myśleć o mnie!
Odłożył fotografję, siadł w fotelu, zapalił nerwowo papierosa i starał się usilnie przypomnieć, w jakich okolicznościach została mu daną fotografja trzech panien.
Tymczasem Lilith doń przyszła ponownie, zmrużył oczy i bezświadomie poddał się... znów jakby siedzieli na ławce i palili na zmianę papierosa, który, przechodząc z jej ust do jego, zdawał się mu przynosić ten słodki, rozmarzający zapach jej perfum.
Wtem rozległo się pukanie do drzwi, Adam, zbudzony z rozmyślania, porwał się z miejsca, wołając z mimowolnym przestrachem:
— Kto tam?
— Depesza.
Uczuł tak nagły przypływ krwi do serca, że musiał zaczerpnąć powietrza, zanim pospieszył otworzyć.
Drżącemi rękami rozwinął szeleszczący papier i przeczytał:
— Przyjazd jutro wieczorem, Lilith.
Czytał kilkakroć, jakby nie dowierzał, potym niewiadomo z jakiej przyczyny zaczął gwizdać walca „l’Amoureuse“.