Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

jomymi, rozstali się dopiero po północy, jak dwoje dobrych, szczerych przyjaciół.
Dni następne były podobne, wciąż przebywali z sobą, Adam całkowicie zaniedbywał swe zajęcia i towarzyszył Lilith bezustannie.
Gdy wieczorem odprowadzał ją, wstępował zwykle jeszcze na górę i przepędzali długie godziny na rozmowie.
Oboje żyli tem i nie starali się myśleć, co będzie dalej.
W jeden wieczór Adam zasiedział się dłużej, była już prawie druga w nocy i w hotelu panowała niezgłębiona cisza. Ponieważ pokój Lilith łączył się drzwiami z następnym pokojem, rozmawiali półgłosem.
Siedzieli oboje na kanapie, ale w wielkiem oddaleniu od siebie i mówili o jakiejś bardzo poważnej kwestji, tymczasem Lilith najniespodziewaniej rzekła:
— Skoro jesteśmy teraz w takiej braterskiej przyjaźni, to możemy i do Włoch razem pojechać.
Mówiąc to, podniosła ku niemu kuszące spojrzenie swych mieniących, zwodniczych oczu.
Adam zadrżał, jak drży zroszony liść, gdy nań nagle powieje ciepły wiatr o wscho-