Zasugestjowany jego rozum nie rozpoczął wprawdzie jeszcze swego panowania, ale odzyskiwał już pewną władzę.
— Nie może się stać — upominał — nie powinno!
Rozpaczliwym wysiłkiem Adam wyrwał się z objęć Lilith i... uciekł.
Po wyjściu Adama opanowało Lilith szalone rozdrażnienie, poprostu przeświadczenie, że jeśli odszedł w takiej chwili, to odszedł nazawsze i że już nigdy taka chwila nie powtórzy się.
Nie miała jednak czasu na rozmyślanie, przyszli znajomi i zabrali ją do teatru, potem do restauracji, Lilith poczęła pić dotąd, aż umysł jej nie stępiał, mimo to było w niej jedno: Adam, jego usta i ten obopólny szał, który jednak zatrzymał się na krawędzi...
Wróciła bardzo późno, następnego ranka obudziła się z silnym bólem głowy, była pewna jakiejś strasznej choroby i prawie wyczekiwała na nią. Niespodziewanie drzwi otworzyły się, a w nich ukazała się bajeczna, jasna głowa Adama.