Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

Bezszelestne pocałunki tamowały oddech, który wybiegał wzburzony, gorączkowy i w bezmiernej, potencjalnie żarnej ciszy pluskał, jak tajemnicze, płonące w czerwonym zachodzie wody południowych jezior.
I szły godziny bez liczby... i płynął czas bez snu w ciemnej nocy... i szły poufne szepty, pieszczota goniła pieszczotę.
W onej nocy misteryum wszystko stało się blizkiem i zapoznanem, dziw przestał być dziwem i już nie było rzeczy tajnych między Adamem i Lilith — byli świadomi siebie.




Najniespodziewaniej usłyszeli dobieranie się do drzwi, Adam w przerażeniu wyskoczył z łóżka, w tejże chwili drzwi otworzyły się na ścieżaj.
Światło z korytarza wtargnęło wprost na nagie ciało Adama, ukazując w całym powabie smukłość i krągłość jego kształtów.
On sam, odchodząc od przytomności, nie wiedząc, co robi, zamiast ręce opuścić, wzniósł je w górę i, niby dziewczyna, przysłonił piersi.