Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

żadne więzy, przymus odrzucała, jako coś, co wydawało jej się szpetnem.
Małżeństwo uważała jedynie za formę, którą trzeba było przejść, ale można było również odrzucić w każdej chwili, jeśli przestało zawierać w sobie treść, ku jakiej dwoje ludzi, zawierając je, dążyło.
Była to jej prawda, to też sądziła za rzecz prostą i naturalną nie ukrywać tej prawdy, a tymczasem Adam, ten czysty, cudny chłopak...
Oto życie jego zawisło na krawędzi tej prawdy, ona prawda stawała się dlań wyrokiem śmierci, jakiemś ohydnem narzędziem morderczem w ręku człowieka, któremu tradycja dała przywilej pomsty w imię wyobrażeń, ukutych z barbarzyńskich instynktów samoprzywłaszczeń.
Lilith od owej chwili czuła jakowąś głęboką krzywdę, rodzaj zniewagi, biły w niej bowiem wzmożnemi tętnami prawa naturalnych namiętności i domagały się ujścia, jako owe rozlewne wody wiosenne.
Natura jej wprost nie pojmowała nakazów światowej moralności i narzuconych, wbrew popędom, obowiązków. To też, gdy wskazywano jej poświęcenie, jako ideał, oburzała się, mówiąc: iż każdy żądał po-