na jej samej wydawała się rzeczą nie do wiary.
Zastanawiała się, czy za sumę tej niebywałej energji, jaką spożytkowała dla ocalenia Adama, przeistaczając potępieńczą mściwość Marjana, nie utworzyłoby się jakie wspaniałe dzieło, lecz czy mogło być wspanialszem nad to życiowe zwycięstwo?!
Cały ów dramat, gdy nań patrzyła teraz, z pewnego oddalenia, czynił na niej wrażenie nieznośne, przepełniał całe bezsenne noce przeraźliwemi wizjami, przywodząc do pamięci szczegóły niezatartych walk, bezlitosnych krzyżowych umęczeń, przez jakie dusza jej przechodziła, mrąc z wyczekiwania rzeczy nieprzewidzianych, a mogących się wydarzyć.
Wygrała życie Adama!
To wielkie zwycięstwo było tem wspanialsze, iż jej jedynie wiadome. Była tak przemożną, że stać ją było nawet na tę cenę, jaką sama nałożyła na jego głowę.
Prawdopodobnie już teraz i Adam nieco uspokoił się, zatem myśl, iż przyjazdem swym wytrąci go z owego sztucznego spokoju, napawała ją złą uciechą i nie byłoby sposobu, aby ją od tego zamiaru odwieść.
Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/234
Ta strona została uwierzytelniona.