Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/244

Ta strona została uwierzytelniona.

zatem pewni, iż jest to conajmniej południe.
Jedynie Lilith nie poruszała się, ona wiedziała doskonale, że to Adam, spojrzała tylko na zegarek i uśmiechnęła się, ale gdy Woltowa, wpadłszy w bieliźnie, pytała o godzinę, odpowiedziała z całym spokojem, że i jej zegarek stanął.
Wpuszczono jednak Adama, Lilith wstała i, zarzuciwszy na siebie jedynie halkę i biały kaftanik, wyszła do niego.
— Myślałem, że pani teraz rano odjeżdża i dlatego tak wcześnie przyszedłem — tłómaczył się.
— Istotnie odjeżdżam dziś, ale wieczorem — powiedziała — i chciałam, abyśmy się pożegnali.
Wyciągnęła niespodziewanie ku niemu swe ciepłe ręce, uczuł gorącość jej twarzy tuż przy swoich ustach...
Stało się to tak nagle, zanim przewidział, a raczej nie pzzewidziałby tego nigdy. Zupełnie oszołomiony rzucił się do drzwi, lecz wyprzedziła go, zamknęła je i tryumfalnie uniosła klucz w górę.
Mógł wprawdzie uchwycić ją za te białe drobne ręce, które tylekroć całował, i klucz odebrać, lecz byłoby to może na-