Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/270

Ta strona została uwierzytelniona.

go dziwnego uczucia, lecz teraz je rozumiem... wzbierała we mnie pogarda.
I oto w tym ostatnim liście, w którym odkrywam dobrowolnie wstrętną prawdę, o jakiej pan nigdy nie dowiedziałby się, mówię: iż gardzę panem.
Czy rozumie pan? — gardzę panem bardziej, aniżeli pan po przeczytaniu tego istu może mną gardzić.
Gardzę panem tak, jak go mogłam kochać, i tak, jak tylko może gardzić ten, kto ma ku temu takie prawo, jakie ja mam względem pana...
Powtarzam: gardzę panem!

Lilith.


I oto minął rok i miesiąc od owego dnia.
Minęło pół roku, gdy wysłałam list ostatni z wstrętną prawdą.
Byłam pewna, że ostatni, tymczasem dziś, w owym dniu, w którym się skończył rok i miesiąc, piszę raz jeszcze.
Być może, iż nie wyszlę tego listu, rzucę w ogień i patrzyć będę, jak ten gruby, twardy, listowy papier, mocno poskręcany w moich palcach w długą tutkę, opierać się będzie unicestwiającym go płomie-