Ta strona została uwierzytelniona.
marzycielskie oczy, to wnet zasłaniają je jasne, spokojne, badawcze głębię jego źrenic.
Nawet w snach przychodzicie do mnie obaj!
I tak żyję teraz między wami dwoma. Ty stanowisz przeszłość — on przyszłość.
Jest też on tak samo, jak każda przyszłość, tajemniczy, nieodgadniony w swych niezbadanych przejawach, a jednak nieodwołalny — nieunikniony w przeznaczeniu.
Niema w nim nic z nieśmiałości pacholęcia, ani z niewinności pazia, jest w nim świadomość życia i nieulękniona dojrzałość męska.
Nie powiem ci, kto on i nie wiem, czy kiedykolwiek dowiesz się, choć imię jego będziesz miał wkoło i na ustach swych po tysiąc razy i może kiedy przejdziesz obok niego bezświadomy, choć ciekawości pełen.
L.
Warszawa, 1905 — 1907.