wprawdzie nie względem mnie, lecz względem innych, więc go unikałam, co zapewne musiało mu robić przykrość. W tym czasie Fryc ożenił się i Babetta zajęła miejsce gospodyni w młynie. Niebardzo mnie obeszło ustąpienie z mojego stanowiska, gdyż zarząd dużem gospodarstwem (siadało nas 11-e osób do stołu) był nieco utrudzającym, ale zabolało mnie mocno, kiedy Babetta zaczęła łajać niesłusznie moją wierną Kasię. Zauważyłam też, że nastawała na Karola, żeby się oświadczył i jak najprędzej zabrał mnie do swego domu. Mój ojciec był stary i nie spostrzegał mojego udręczenia. Im bardziej Karol starał się mnie przypodobać, tem bardziej go nie lubiłam; nie miałam wcale ochoty do zamążpójścia.
∗ ∗
∗ |
Tak stały rzeczy, kiedy otrzymałam zaproszenie od koleżanki, z którąśmy się bardzo lubiły, ażeby ją odwiedzić w Karlsruhe. Niezbyt wielką coprawda miałam ochotę jechać, gdyż byłam nieśmiała i nie lubiłam znajdować się między obcymi, ale Babetta nalegała i jakoś mój wyjazd został postanowiony poza mojemi plecami; przedtem jednak ojciec i Fryc zasięgnęli wiadomości o pani Ruprecht, matce mojej przyjaciółki Zosi. Dowiedzieli się, iż była wdową po jakimś urzędniku wielkiego księcia, że nie była bogata, ale zato szlacheckiego rodu, bardzo szanowana i że miała dwie córki. Wobec tego ojciec nie miał nic przeciw mojemu wyjazdowi, Babetta gwałtem nań namawiała i wywierała w tym kierunku wpływ na mojego brata. Jedna tylko Kasia, no i Karol byli temu przeciwni, i właśnie ten jego w niezręczny sposób ujawniony upór sprawił, że uległam namowom Babetty i prośbom Zosi. Pa-