do starego zamku, w którym pokoje mego męża się znajdowały. Sypialnia sąsiadowała z moją, garderoba położona była za nią i to było wszystko o czem wiedziałam; gdyż ile razy miałam ochotę zapuścić się dalej (co w pierwszych czasach po ślubie mi się zdarzało), ażeby zwiedzić zamek, którego niby byłam panią, tyle razy albo pan de Tourelle, albo kto ze służby, pod tym lub owym pozorem zawracał mnie z drogi. Mąż mój nie pozwalał mi również ani wyjeżdżać, ani wychodzić samej na spacer, ze względu, że drogi były niepewne w owych niespokojnych czasach; przychodziło mi nawet do głowy, iż ten mały ogródek, jedyne miejsce gdzie mogłam użyć trochę ruchu i odetchnąć świeżem powietrzem, umyślnie był na tym nieodpowiednim gruncie urządzony, żeby każdy mój ruch mógł być kontrolowany z okien pana de Tourelle, gdyż tylko z jego pokoju można było wchodzić do ogródka.
Wiadomem mi jednak była, że za garderobą znajdował się prywatny gabinet mojego męża; z mojego zatem narożnego sypialnego pokoju trzeba było przejść przez sypialnię i garderobę pana de Tourelle, ażeby dojść do tego gabinetu; z tych jednak wszystkich pokoi inne drzwi prowadziły do długiego korytarza, z którego okna wychodziły na wewnętrzny dziedziniec. Nie zastanawiając się nad tem, udałyśmy się tam przez pokoje, ale zastałyśmy drzwi prowadzące z garderoby do gabinetu zamknięte; nie pozostawało nam tedy jak zawrócić się i przejść przez korytarz.
Przechodząc przez garderobę męża, w której byłam po raz pierwszy, poczułam delikatny zapach pachnideł i porozstawiane wytworne przybory toaletowe, wykwintniejsze nawet od tych, jakiemi mnie
Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.