cu. Niech zgadnie, niech przypuści choć przez chwilę, że mogę nie być bogatym dziedzicem... że jestem hersztem „chauffeurów“ (t. j. przypalaczy), a w tejże minucie nie zawaham się wysłać ją za Wiktoryną.
— Ona cię wyprowadzi w pole, takie ciche wody djabła warte! Któregokolwiek dnia podczas naszej nieobecności ucieknie, doszedłszy naszej tajemnicy, i pęknie bomba!
— Ha — odrzekł — niech spróbuje; ja ją wszędzie odnajdę, więc nie trzeba bez powodu wszczynać hałasu.
Przez ten czas obdarli zwłoki ze wszystkiego i zaczęli się naradzać, co z niemi zrobią. W toku tej rozmowy dowiedziałam się, że zamordowanym był pan de Poissy, szlachcic z sąsiedztwa, który często polował z moim mężem, choć ja go osobiście nie znałam. Nadjechał właśnie w chwili, kiedy napadłszy kupców jadących z Kolonji, zwyczajem „chauffeurów“ torturowali ich przypiekając nogi, ażeby wydali, gdzie były umieszczone ich kapitały, z czego później rozbójnicy ciągnęli korzyści. Kiedy pan de Poissy poznał de Tourelle’a wśród bandytów, zabito go i odstawiono w nocy do zamku. Słyszałam, jak pan de Tourelle dowcipkował wyśmiewając się, w jaki troskliwy sposób wieźli ciało, ażeby się wydawało tym co ich spotykali, że odwożą drogiego sobie chorego; cytował przy tem swoje sprytne odpowiedzi na zapytania przechodzących ludzi; i to wobec leżącej z rozłożonemi rękami ofiary mordu! Wtem jeden z nich schylił się; serce we mnie ustało! lecz on podniósł tylko list, który się był wysunął z kieszeni pana de Poissy; był to list od jego żony pełen pieszczot i miłości. List ten od-
Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/39
Ta strona została uwierzytelniona.