Nie będę ci nawet, córko moja, opowiadać, jakeśmy tę podróż odbywały, jak musiałyśmy walczyć z głodem, zmęczeniem, niewygodami, a bardziej jeszcze z obawą i niebezpieczeństwami. Przytoczę tu tylko dwa wypadki, jakie nas spotkały przed przybyciem do Frankfurtu.
Pierwszy z nich aczkolwiek pomyślny dla mojego bezpieczeństwa, spowodował śmierć młodej niewinnej ofiary; drugi wytłumaczy ci, dlaczego nie wróciłam do mego rodzinnego domu, jak to miałam zamiar uczynić. Nie umiem ci powiedzieć, jak podczas tej włóczęgi i niepokojów przywiązałam się do Amandy. Przychodziło mi czasem na myśl, że dlatego tak o nią dbam, że mi jest nieodzownie potrzebną, ale tak nie było. Powiedziała mi kiedyś, przerywając moje pochwały, że walczy równie o swoje jak o moje życie; wogóle jednak nie rozmawiałyśmy z sobą o niebezpieczeństwach, które nam zagrażały, a tem mniej o przeraźliwej przeszłości. O przyszłości nie śmiałyśmy marzyć; wszak nie byłyśmy nigdy pewne, czy jutra dożyjemy. Amanda wiedziała znacznie więcej niż ja o okrucieństwie bandy, do której należał pan de Tourelle.
Nieraz, kiedy zdawało się, że możemy oddychać bezpiecznie, natrafiałyśmy na ślad uporczywego za nami pościgu w rozmaitych kierunkach.
∗ ∗
∗ |
Trzy tygodnie błąkałyśmy się po mniej uczęszczanych drogach, nie śmiejąc nawet zapytać, gdzie się znajdujemy, by nie posądzono nas o włóczęgostwo. Wreszcie uczułam się tak wyczerpaną, że Amanda zdecydowała się, cokolwiekby miało nastąpić, zapukać do pewnej kuźni, stojącej samotnie