Uczyniłam to, a on z większym jeszcze pośpiechem drzwi zamknął i zaryglował; poczem zwolna, ostrożnie przygotowując mnie na ten cios, powiedział straszną wiadomość. Przybywał prosto ze szpitala, położonego na drugim końcu Frankfurtu. Byłby przyszedł wcześniej, ale umyślnie zbaczał, w obawie żeby go kto nie wytropił. Wracał od łoża śmierci Amandy. Sprawdziły się aż nadto jej obawy, spowodowane spotkaniem jubilera. Zrana tegoż dnia wysłano ją na miasto po sprawunki, musiała być śledzoną i w powrotnej drodze pomiędzy ułożonemi balami nowobudującego się domu znaleźli ją robotnicy śmiertelnie ranną ze sztyletem w piersi i kartką, taką samą, różniącą się tylko tem, że numer pierwszy był podkreślony, ażeby zwrócić uwagę, iż wiedziano o popełnionej omyłce.
Comment les Chauffeurs se vengent[1]
Podnieśli ją i wnieśli do domu udzielając pierwszego ratunku, dopóki nie odzyskała przytomności, ale nawet wtedy ta wierna, droga przyjaciółka i siostra, nie chciała ze względu na moje bezpieczeństwo wyjawić swojego adresu, o którym żaden z jej współpracowników nie wiedział. Życie ulatywało, zaniesiono ją tedy do najbliższego szpitala, gdzie naturalnie przekonano się, iż jest kobietą; ale szczęśliwie dla niej i dla mnie dyżurnym lekarzem był właśnie znany nam doktór Voss. Podczas gdy posłano po księdza, którego zażądała, zwierzyła w kilku słowach doktorowi nasze położenie. Podczas bytności spowiednika umarła.
- ↑ Numer pierwszy. Tak się mszczą Przypalacze.