Strona:PL Gautier - Romans mumji.pdf/126

Ta strona została przepisana.

rego pudło przycisnęła do bijącego serca, przesunęła pałce po strunach i wydobyła kilka akordów. Poczem zaintonowała głosem wprawnym, jakkolwiek nieco drżącym, starą melodję egipską, niby westchnienie przodków, przekazywane z pokolenia na pokolenie, w której powtarzał się ciągle ten sam frazes, przejmujący jednostajnością i słodyczą.
— Istotnie, — odezwał się Poeri — zwracając szafirowe źrenice ku młodej dziewczynie, — nie zawiodłaś mnie. Znasz rytm i śpiew, jak muzykantka z zawodu i mogłabyś popisywać się sztuką swoją w pałacu królów. Ale pieśni swojej nadajesz nowy wyraz. Możnaby powiedzieć, że sama stworzyłaś melodję, którą śpiewasz, tchnęłaś w nią czarodziejski urok. Twoje oblicze nie jest już takie, jakie było zrana; wydaje się, że po przez ciebie ukazuje się kobieta inna, jakby światło za zasłoną. Kto jesteś?
— Jestem Hora, — odparła Tahoser; — czyżem ci już nie opowiedziała swoich dziejów? Tylko otarłam twarz z kurzu przydrożnego, wyprostowałam fałdy zgniecionej szaty i wetknęłam kwiat we włosy. Jeżeli jestem uboga, to nie racja, żebym była brzydka, a bogowie odmawiają niekiedy urody bogaczom. Ale raczyłbyś jeszcze posłuchać?
— Tak! powtórz tę melodję, która mnie czaruje, obezwładnia i pozbawia pamięci, jak puhar nepentesu; powtarzaj dopóki sen wraz z zapomnieniem nie zstąpi na moje powieki.
Oczy Poeriego, utkwione zrazu w Tahoser, przymknęły się niebawem, a potem zwarły zupełnie. Młoda dziewczyna brzdąkała w dalszym ciągu na stru-