Strona:PL Gautier - Romans mumji.pdf/130

Ta strona została przepisana.

do najniższej klasy ludu, udała się bardzo wczesnym rankiem na drugą stronę rzeki, do dzielnicy Memnonij, dla spełnienia tam prawdopodobnie jakiegoś obrzędu żałobnego.
Szczegóły te, które nie mogły pod żadnym względem dotyczyć Tahoser, zbiły zupełnie z tropu domniemania Nofre i Suhema.
Powrócili do domu smutni i przygnębieni. Służebnicy i służebne zasiedli na ziemi w pozach, wyrażających rozpacz; zwiesiwszy jedną rękę z dłonią zwróconą ku niebu, a położywszy drugą na głowie, wszyscy wołali, niby chór żałosny:
— Biada! biada! pani nas opuściła!
— Na Omsa, psa piekieł! ja ją odnajdę — rzekł stary Suhem — choćbym miał wtargnąć żywcem do ostatniej głębi sfery zachodniej, dokąd wędrują umarli. Dobra to była pani; nie żałowała nam strawy, nie wymagała od nas nadmiernej pracy, skazywała na chłostę sprawiediwie i umiarkowanie. Stopa jej nie ciążyła na naszych schylonych karkach, niewolnik mógł się czuć u niej wolnym.
— Biada! biada! biada! — powtarzali mężczyźni i kobiety, posypując głowę popiołem.
— Niestety! pani umiłowana, kto wie, gdzie przebywasz teraz? — odezwała się wierna Nofre, nie tamując płynących łez. — Może czarodziej wywabił cię z pałacu, niepokonanem zaklęciem, aby dopuścić się na tobie ohydnych uroków; porani twoje cudne ciało, wytnie zeń serce, jak paraszyta, ciśnie twe szczątki na pastwę krokodylom a twoja okaleczona dusza w dniu połączenia znajdzie już tylko