król skaże ją na śmierć, gdy się dowie, że córki kapłana niema.
— Tahoser znikła, — odparła drżąc Timoftowi — i przysięgam na cztery święte gęsi, Amset, Sis, Sumauts i Kebsniv, które fruwają na cztery strony wiatru, że nie wiem gdzie jest.
— Faraon, ulubieniec Phre i faworyt Ammona–Ra, przysłał te dary, ja ich zatem zabrać z powrotem nie mogę; zachowaj je, dopóki ona nie wróci. Odpowiadasz mi za nie głową; każ je schować w komnatach i strzedz przez wierne sługi, — odrzekł wysłaniec króla.
Gdy Timoft wrócił do pałacu i w głębokim pokłonie, przycisnąwszy łokcie do boków, powiedział, że Tahoser znikła, król wpadł w szaloną wściekłość i uderzył tak gwałtownie berłem w kamienną posadzkę, że płyta pękła.
Tahoser, trzeba to przyznać, nie myślała wcale o Nofre, swojej ulubionej powiernicy, ani o niepokoju, jaki jej nieobecność musiała wywołać. Ta umiłowana pani zapomniała zupełnie o swym pięknym domu w Tebach, o służbie swojej i strojach, rzecz bardzo niezwykła, nieprawdopodobna dla kobiety.
Córka Petamunofa nie domyślała się bynajmniej miłości Faraona: nie zauważyła pałającego żądzą spojrzenia, jakie padło na nią z wysokości tego majestatu, którego nic na świecie nie zdołało wzruszyć; a gdyby je była dostrzegła, złożyłaby to pożądanie