Strona:PL Gautier - Romans mumji.pdf/162

Ta strona została przepisana.

czarnym cieniem, podobnym raczej do posągu ozyrysowego niż do żywego króla.
Ręka granitowa oderwała się od nieruchomego torsu i berło metalowe opadło jak grzmot. Drugi goniec potoczył się ku pierwszemu.
Ten sam los spotkał trzeciego.
…Wędrując od domu do domu, Timoft przybył do pawilonu Poeriego, który, powróciwszy z wycieczki nocnej, zdumiał się rano, nie widząc rzekomej Hory. Harfre oraz służebnice, które w przeddzień wieczerzały wraz z nią, nie umiały powiedzieć, co się z nią stało; pokój jej był pusty; napróżno szukano jej w ogrodach, lamusach, w spichrzach i sadzawkach.
Na pytanie Timofta, Poeri odpowiedział, że istotnie, młoda dziewczyna w pokornej postawie, widocznie nieszczęśliwa, przybyła przed drzwi jego, błagając na klęczkach o gościnność, że przyjął ją przychylnie, ofiarowując pomieszczenie i strawę, ale, że odeszła w sposób tajemniczy, z przyczyny, której nie może się nawet domyśleć. Dokąd poszła? nie wie. Zapewne, wypocząwszy nieco, udała się w dalszą drogę, dążąc do nieznanego celu. Była piękna, smutna, odziana skromną szatą i wydawała się uboga; czyżby imię Hora, jakie sobie nadała, ukrywało imię Tahoser? rozstrzygnięcie tej kwestji pozostawiał Poeri przenikliwości Timofta.
Z temi wieściami powrócił Timoft do pałacu i, stojąc, poza obrębem ciosu berła Faraonowego, zdał sprawę z wyniku poszukiwań.