Strona:PL Gautier - Romans mumji.pdf/167

Ta strona została przepisana.

biety stare, miała uprzedzenie do piękności, stąd Tahoser nie podobała jej się. Wierna sługa tylko pani swojej wybaczała urodę, a tę urodę uważała za swoją własność: dumna z niej była i zazdrosna o nią.
Wobec milczenia Racheli, stara wstała, usiadła przy niej i, mrugając smagłemi powiekami, które opuszczały się i podnosiły jak skrzydła nietoperza, rzekła do niej po cichu, w języku hebrajskim:
— Pani moja, nie wróżę nic dobrego z przybycia tej kobiety.
— A to dlaczego Tamaro? — odparła Rachela, tym samym tonem i tą samą mową.
— Dziwne to, — mówiła podejrzliwa Tamara, — że zemdlała tutaj, a nie gdzieindziej.
— Upadła na miejscu, gdzie opuściły ją siły.
Stara potrząsnęła głową z powątpiewaniem.
— Czy przypuszczasz, — ciągnęła dalej ukochana Poeriego, — że jej zemdlenie nie było prawdziwe? Taka była podobna do trupa, że paraszyta byłby mógł przeciąć jej łono swoim ostrym kamieniem. Spojrzenie miała zagasłe, usta sine, lica wybladłe, ręce i nogi, ciało zimne, jak ciało umarłej, a tego naśladować nie można.
— Nie, zapewne, — odrzekła Tamara, — chociaż są kobiety, umiejące tak zręcznie udawać w jakimś ukrytym celu, że mogą wprowadzić w błąd ludzi najbystrzejszych. Ale sądzę, że ta młoda dziewczyna istotnie utraciła przytomność.
— A więc do czego stosują się twoje podejrzenia?
— Jakim sposobem znalazła się tutaj, śród nocy, w tej odległej dzielnicy, zamieszkanej jedynie przez