Strona:PL Gautier - Romans mumji.pdf/170

Ta strona została przepisana.

— Poszłabym nocą rzucić zwłoki do Nilu — ciągnęła dalej uparta Tamara — a krokodyle postarałyby się o to, żeby te zwłoki znikły.
Minął dzień, nadeszła noc i, w zwykłej godzinie, Poeri, dawszy sygnał umówiony, ukazał się, jak dnia poprzedniego, w progu chaty. Rachela wyszła go powitać, palcem na ustach dając mu znak, by zachował się cicho, gdyż Tahoser spała.
Poeri, którego Rachela wzięła za rękę i zaprowadziła do łoża, gdzie spoczywała Tahoser, poznał niezwłocznie rzekomą Horę; zniknięcie jej zastanawiało go, zwłaszcza od chwili odwiedzin Timofta, który jej szukał, w imieniu swego pana.
Wielkie zdumienie odmalowało się na jego twarzy gdy, pochyliwszy się nad łożem, przekonał się, że spoczywa na niem istotnie owa młoda dziewczyna, którą przygarnął; nie mógł pojąć jakim sposobem znalazła się w tem właśnie miejscu.
Zdumienie to ugodziło boleśnie Rachelę; stanęła przed Poerim, by zbliska wyczytać prawdę z jego oczu, położyła mu dłonie na ramionach i, usiłując przeniknąć go wzrokiem, spytała krótko głosem suchym, stanowiącym sprzeczność z jej mową zwykłą, słodką jak gruchanie synogarlicy:
— To ty ją znasz?
Twarz Tamary wykrzywiła się wyrazem zadowolenia; dumna była ze swej bystrej domyślności i niemal rada, że sprawdziły się w części jej podejrzenia, co do obcej dziewczyny.
— Tak, — odparł z prostotą Poeri.